Dopiero dzisiaj, nie wiem do końca dlaczego, uświadomiłam sobie, że są rzeczy które realnie mogę zmienić. Do tej pory miałam (wciąż w zasadzie mam...) spore problemy z motywacją, ale ciągnie się za mną kilka spraw, za które chciałam się zabrać ale zawsze przeszkadzało mi w tym zmęczenie, tęsknota za partnerem, przepracowanie i internet w telefonie.
Nie potrafię do końca tego wytłumaczyć, ale teraz czuję, że to wcale nie musi być trudne i nie musi być zrobione na raz. Więcej nawet - nie może być zrobione na raz.
* Decluttering - nowomodne, ale naprawdę uważam, że działa. Robiłam już podobne akcje, ale głównie z ubraniami, teraz chciałabym pójść o krok dalej. Przede wszystkim... książki. Tak. Wiem. Brzmi strasznie. Ale mam pełno nietrafionych tytułów na swojej pułce, którch nigdy nie przeczytam. Leżą tylko i się kurzą. Poza tym nabrałam ostatnio tendencji do kupowania własnych egzemplarzy i mój portfel trochę to odczuł, a powiedzmy sobie szczerze, większość z tych książek przeczytam tylko raz. Chciałabym wrócić do mojego dawnego przyzwyczajenia i książki wypożyczać.
* Zmienić garderobę - to już się dzieje, ale było raczej... niecelowe. Chodzi tu o dwie rzeczy. Przede wszystkim, świadome wybieranie materiałów. Mam dużo ubrań z poliestru a wszyscy wiemy jak się je nosi. W to lato postawiłam w końcu na len i bawełnę, wyszło drożej, ale komfort noszenia jest nie do opisania. Po drugie, zmiana stylu. Trochę się wciąż motam i nie mam wyrobionego nic naprawdę mojego, a moja szafa jest pełna skrajności jeśli chodzi o style, wzory i kolory. Mam też czasem wrażenie, że wciąż wyglądam jak dziewczynka lub studentka. Myślę, że niedługo zacznę spisywać pomysły i inspiracje i chciałabym pójść w casual ale w nieco lepszym wydaniu niż mam obecnie. Pozbycie się zbędnych ciuchów to będzie krok pierwszy, sukcesywne uzupełnianie jej według nowego schematu - krok drugi.
* Wydawać pieniądze na to, co naprawdę użyteczne - oszczędzanie idzie mi całkiem dobrze, ale wciąż z trudnością przychodzi mi wydawanie większych kwot na rzeczy, które nie są zbędnym wydatkiem. Prosty przykład - w poniedziałek w końcu kupiłam nowy komplet pościeli i poszewek, chyba pierwszy raz od początku studiów (czyli po prawie ośmiu latach). I tak mi zawsze schodzi. Stół kupowałam ze trzy lata (naprawdę... do tej pory nie wiem dlaczego aż tyle) a ekspres do kawy chcę mieć od jakichś czterech. Natomiast w międzyczasie masa kasy poszła na ciuchy, których nie noszę czy kolorówkę, której nie używam.
* Bardziej cieszyć się miłością - jestem w stałym związku z kimś naprawdę niezwykłym. Natomiast zawsze musi być jakieś "ale"... w naszym przypadku jest to dystans, który na chwilkę obecną jest nie do zmniejszenia. Ten rok był bardzo trudny, przede wszystkim przez lockdown. Ja żyję trochę od wyjazdu do wyjazdu a w międzyczasie męczę się w pracy, której nie lubię. To naprawdę może człowieka dobić i czasem zapomina, by cieszyć się tym, co jest takie piękne.
Cztery duże cele na życie prywatne. Zaczynam od dziś, powoli. Powodzenia wszystkim, którzy też dzisiaj coś zaczynają.
To narazie,
pompompillow
photo: https://unsplash.com/photos/RLw-UC03Gwc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz